Żeglując po Malediwach
Bliskie spotkania z naturą i ludźmi - relacja z rejsu
Planując udział w rejsie na Malediwach wiedziałam o tym kraju niewiele więcej ponad to, że to kraj muzułmański i że najwyższe wzniesienie sięga niewiele ponad dwa metry nad poziom morza. Malediwom grozi w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zalanie – jeśli to nastąpi, kraj ten zniknie z mapy świata.
Gdy już byłam na miejscu, zdziwiło mnie jeszcze wiele innych rzeczy. Malediwy to kraj inny, niż te, które odwiedziłam wcześniej.
Mapa kraju wygląda, jakby ktoś rozsypał na arkuszu papieru żwirek – tysiące wysepek zgrupowanych jest w atolach o rozmaitych kształtach. Wyspy są płaskie. Najwyższe obiekty to palmy, minarety i – zdecydowanie do nich wyższe – maszty telefonii komórkowej.
Czarter na Malediwach – ten kraj zadziwia i zaskakuje od pierwszego dnia
Zanim jeszcze na dobre wyszliśmy z lotniska już zobaczyliśmy lazurowe morze i motorówki, które cumują naprzeciwko. Transfer z lotniska na inne wyspy czy Male odbywa się drogą wodną. Można tez w miejsce docelowe dolecieć, terminal hydroplanów zlokalizowany jest w pobliżu.
Transfer naszej załogi był także nietypowy, gdyż wprost z lotniska wsiedliśmy na pokład naszego katamaranu Leopard 384. Zanim jednak to się stało i zanim popłynęliśmy na kotwicowisko w Hulhumale, wymieniliśmy w lotniskowym kantorze pieniądze i zakupiliśmy lokalne karty SIM. Karta zapewniająca 17 GB transferu kosztuje 30 USD. Internet na Malediwach jest znakomity, jedynie podczas przelotów pomiędzy atolami traciliśmy zasięg.
Tuńczyk – na Malediwach ryba nr 1
Zaopatrzenie na rejs było dla nas pewnym wyzwaniem – zazwyczaj pewne artykuły można przywieźć ze sobą, tak, jak kultową kiełbasę krakowską czy kabanosy, jednak na Malediwach przywożenie wyrobów z wieprzowiny jest zabronione. Skupiliśmy się na serach, przywieźliśmy je z Polski, a z zakupem pozostałych produktów na miejscu poradziliśmy sobie bez trudu, wodę w butelkach 5-litrowych oraz artykuły spożywcze kupiliśmy w supermarkecie, a warzywa i owoce na lokalnym targowisku. Lepszy wybór jest z pewnością na targu w Male, my jednak cumowaliśmy na kotwicowisku na sąsiedniej wyspie Hilhumale i zdecydowaliśmy się nie angażować na zakupy zbyt dużo czasu, aby jak najszybciej wyruszyć w rejs. Na kolejnych wyspach uzupełnialiśmy zaopatrzenie, choć zazwyczaj braliśmy to, co jest, a nie to, co sobie wymarzyliśmy.
Oczywiście przed startem odwiedziliśmy także targ rybny. Rybą królującą na malediwskich stołach jest tuńczyk i na niewielkim targu w Hulhumale te ryby dostępne były w szerokim wyborze. Kupiliśmy 3 sztuki, które wystarczyły na dwa obiady dla 10-osobowej załogi. W kolejnych dniach rejsu mogliśmy liczyć już jedynie na własne połowy.
Żeglowanie po Malediwach – to trudny akwen
Kiedy już zaopatrzyliśmy się w żywność i wodę, rozpoczął się nasz rejs. Nawigacja w tym rejonie wymaga nieustannej obserwacji, w stopniu znacznie bardziej wzmożonym, niż na innych akwenach. Bardzo niebezpieczne dla każdej jednostki pływającej rafy koralowe zazwyczaj otaczają wyspy, ale wiele z nich rozrzuconych jest po akwenie i w każdej chwili mogą znaleźć się na kursie jachtu. Oznakowań nawigacyjnych na morzu nie ma. Wypłycenia nad rafami o głębokości zredukowanej nawet do kilku centymetrów można jedynie wypatrzeć gołym okiem.
Marin na Malediwach nie ma, liczba portów jest bardzo ograniczona, a cumowanie w nich możliwe jest na krótko. Nocleg zawsze spędzaliśmy na kotwicy, czasami rzucaliśmy ją obrębie portu. Nieliczne są miejsca, gdzie można złapać się mooringu zamocowanego do dna. Jeden z takich mooringów zerwał się podczas wietrznej nocy.
Slow life – usiądź, pohuśtaj się, odpocznij…
Żeglując po Malediwach ma się swobodę wyboru – można odwiedzać wyspy ze znanymi ze zdjęć z turystycznych folderów resortami, ale my preferowaliśmy wyspy, gdzie żyją tubylcy. Tam zobaczyliśmy jak żyją, jak wypoczywają, robiliśmy zakupy w ich sklepach. Widziałam lekcję pływania, brało w niej udział kilka kobiet. Lekcja odbywała się po zmroku, a kobiety pływały ubrane tak, jak co dzień – zakryte włosy, bluzka, leginsy. Taka inna lekcja pływania, niż te na polskim basenie…
W przestrzeni, gdzie żyją i mieszkają Malediwczycy, ciekawym elementem są różnego rodzaju siedziska, huśtawki, a nawet leżanki. Najczęściej są to sznurkowe siatki zawieszone na metalowej ramie, bywają też ławki zawieszone na linach – można usiąść na niej w kilka osób i bujać się przyjemnie.
Odwiedzasz Malediwy – poznaj i szanuj kulturę tubylców
Po kilku dniach można się już przyzwyczaić, że idąc na zakupy trzeba pamiętać, że w godzinach modlitwy sklep może być zamknięty, że wieprzowiny nie kupi się wcale, a alkohol dostępny jest tylko dla turystów w specjalnych pływających barach. Nie dziwi już fakt, że kobiety i dziewczęta widziane na ulicy mają zakryte włosy.
Malediwczycy popijają w barach owocowe soczki, ale nie sprawiają wrażenia bardzo gorliwych wyznawców Allaha – meczety wcale nie są pełne, a wiele kobiet ubiera się i zachowuje stosunkowo swobodnie.
Słońce, upał, piękne plaże i morze w lazurowym kolorze – wymarzone warunki, aby wystawić ciało do słońca i korzystać z morskich kąpieli, jednak turystki są proszone o poszanowanie lokalnych zwyczajów i nie eksponowanie nagiego ciała. W miejscach zamieszkałych przez tubylców kobiety powinny mieć ubranie zakrywające dekolt, ramiona i kolana. Stroje bikini dozwolone są wyłącznie na wyznaczonych „plażach bikini”.
Mogłabym tu zamieszkać – podstawowe obuwie to klapki, a po sklepie i domu chodzi się boso
Nawierzchnia ulic na wyspach to prostu biały, koralowy piasek. Zdejmowania obuwia przed wejściem do sklepu z wypolerowanymi płytkami musieliśmy się nauczyć… Mieszkańcy dbają by było czysto i ładnie, m.in, uprawiając ozdobną kapustę. Utrzymanie jej w tym klimacie wymaga dużo wody i pracy…
Niełatwe jest codzienne życie na Malediwach
Na koralowych wyspach Malediwów nie źródeł wody pitnej. Mieszkańcy zbierają deszczówkę lub odsalają wodę morską. W budownictwie tez jest pod górkę – do budowy domów dawniej używano materiału pozyskanego z rafy koralowej. Obecnie jest to zabronione, a piasek, żwir i inne materiały budowlane przywożone są zza morza. Najstarszą zachowaną na Malediwach budowlą zbudowaną z bogato zdobionego kamienia koralowego jest XVII-wieczny meczet w Male.
Ciemna strona rajskich wysp
Śmieci. Każdego dnia kilkaset ton śmieci jest przywożonych na specjalną wyspę pełniącą role wysypiska. W części odpady są spalane, a dym widoczny jest z odległości kilku mil. Największym producentem odpadów są turyści, w mniejszym stopniu mieszkańcy stolicy, a najmniej przyczyniają się wzrostu śmieciowego problemu mieszkańcy lokalnych wysp. Wiele odpadów trafia do morza i te, które nie zatoną, wylądują w końcu na jakiejś plaży. Byliśmy na takich plażach… Z daleka piękne, z bliska przygnębiające. Zadaję sobie pytanie, co by było, gdyby ludzie przestali kupować wodę w plastikowych butelkach. Może zaprzestano by ich produkcji? O ile mniej plastikowych odpadów lądowałoby na plażach świata…
Zadzwoń, porozmawiajmy |
Zadzwoń, porozmawiajmy |
Artykuły o innych akwenach tropikalnych:
Czarter jachtów Martynika, St. Lucia, St. Vincent i Grenadyny
Czarter jachtu na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych – idealne karaibskie żeglowanie
Czarter jachtów Bahamy – odwiedź ten wyspiarski kraj rozkoszuj się spokojną żeglugą
Zadzwoń, porozmawiajmy |